W niedzielę odnieśliśmy pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Długo przyszło nam tym razem na nie poczekać, to też i radość była ogromna.
Sam mecz i jego poziom nie powalił na kolana zgromadzonych kibiców. Początek meczu, ku naszemu zaskoczeniu wyraźnie należał do nas. Mieliśmy w pierwszych 10 minutach gry 3 kapitalne sytuacje do zdobycia bramki, najlepsza zmarnował Załęski. Do kuriozalnej sytuacji doszło już w 5 min gry kiedy obrońca gospodarzy omal nie podarł koszulki na naszym napastniku Adamie Juszczyku, ten mimo faulu w polu karnym wyrwał mu się spod opieki i zdobył bramkę. Sędzia ku naszemu zdziwieniu zamiast uznać przywilej korzyści i zaliczyć prawidłowo zdobyta bramkę odgwizdał faul dla Baboszewa. Orlęta w tym okresie odpowiedziały 1 groźną akcją i strzałem z dystansu na naszą bramkę. Później gra się mocno wyrównała i gospodarze coraz częściej gościli pod naszą bramką. Mieli też kilka rzutów wolnych z okolic naszego pola karnego. Po jednym, z nich piłkę zmierzającą w okienko naszej bramki kapitalnie wybronił nasz golkiper Michał Strzelec.
Kolejną akcję gospodarze stworzyli ... po naszym rzucie rożnym. Źle rozegrany rzut rożny, nie pierwszy w tym spotkaniu sprawił iż Orlęta wyszły z szybką kontrą, rozmontowały naszą obronę i napastnik gospodarzy od 40 m boiska biegł sam na sam z naszym bramkarzem. Na szczęście dla nas ta rywalizację przegrał. Michał dobrze wyszedł z bramki skracając kąt a napastnik przy próbie lobowania przeniósł piłkę nad poprzeczką, którą musnął jeszcze nasz bramkarz.
Do przerwy 0:0. W przerwie padło kilka mocnych słów pod adresem piłkarzy ze strony trenera i na drugą połowę wyszliśmy lepiej zmotywowani. Początek mecz znów zdecydowanie dla nas. Już w 52 min po akcji prawą stroną boiska Załęski podaje piłkę Kostowickiemu, ten wbiega w pole karne i płaskim strzałem umieszcza ją w bramce Orląt. 1:0 dla Lipowca. 2 minuty później oko w oko z bramkarzem Orląt staje Juszczyk, jednak zamiast umieścić piłkę w siatce zahacza stopą o murawę i skręca kostkę.
Niewykorzystana sytuacja jak to zwykle bywa w piłce zemściła się na nas w 67 min meczu. Piłki po prawej stronie boiska w prostej sytuacji nie wybił w porę Załęski, ta poszybowała w lewy narożnik naszego pola karnego, gdzie w porę nie zaasekurował Marciniak, a próbujący jeszcze ratować sytuację grający trener był nieco spóźniony i rozgrywający Orląt strzelił piękną bramkę z 5 m z zerowego niemal konta w samo okienko przy bliższym słupku. Strzał był naprawdę silny i bramkarz nie miał nic do powiedzenia w tej sytuacji.
Gospodarze po zdobyciu bramki uwierzyli we własne umiejętności i zaczęli śmielej poczynać sobie na boisku, tempo spotkania zdecydowanie wzrosło.
My nastawiliśmy się na grę z kontry. Dzięki tej taktyce stwarzaliśmy więcej okazji do zdobycia bramki niż gospodarze. W 75 min po dośrodkowaniu w pole karne piłki nie sięgnął Juszczyk ale dobrze zamykał akcję Kostowicki i wpił piłkę do bramki. 2:1 dla Lipowca. Końcówka należała do gospodarzy jednak za sprawą dobrze grającego naszego bramkarza nie udało im się już wyrównać.
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo cieszy i zmniejsza dystans do Andzina. Kolejny mecz ligowy za sprawą walkoweru z wycofaną Mławianką II dopiero 2 maja z Konopianką w Konopkach.